Wyzwanie hour by hour 2017 Upamiętnianie codzienności

Dołączyłam do wyzwania Hour by Hour. Kasia z worqshop jest organizatorką. Wyzwanie polega na utrwaleniu jednego dnia godzina po godzinie. Zwykłe zwykłości, coś co robisz normalnie, naturalnie:). Upamiętniłam dzień wolny od pracy.

Okay lecimy z koksem!

6:00

Mój dzień rozpoczyna się zawsze tak samo. Zazwyczaj wstaję między 6 a 7.  P2P dalej słodko śpi. Staram się wszystko robić cichutko, aby go nie obudzić :). Ogarniam się w łazience. Schodzę do kuchni i zaparzam pierwszą herbatkę. Maluję buzie i spinam włosy.

 

 

 

7:00

Ubrana i wyszykowana kończę moją pierwszą herbatkę. Odpowiadam na komentarze. Sprawdzam pocztę. Publikuję post na FB. Dodaję zdjęcie na Instagram.

 

 

8:00

Przygotowane śniadanko czeka na męża. W każdy poranek jemy razem. Rozmawiamy. Dzielimy się ciekawostkami z dnia poprzedniego. Pijemy zieloną herbatkę. U mnie to już druga. Uwielbiam herbaty, każdą, wszędzie.

 

 

9:00

Do tej godziny każdy mój dzień wygląda tak samo. Normalnie teraz zaczynałabym swoją prace na etacie. Dzisiaj przecież mam wolne :). Mogę bardziej skupić się na blogu. Jestem w trakcie odświeżania wyglądu fanpage więc P2P chwycił za aparat. Oczywiście co piję? Herbatę.

 

 

10:00 – 11:00

Dużo więcej pisania, wklejania, usuwania, promowania, wyszukiwania, uczenia się i picia herbatki. Dawno przecież żadnej nie miałam. Ten dzień o tyle był specjalny, ponieważ mięliśmy wolne razem. Swoją drogą ciekawa alternatywa na spędzenie czasu z aparatem :).

Telefon padł…

 

 

12:00

Wybraliśmy się do spożywczaka po produkty na BBQ. Dostaliśmy niespodziewane zaproszenie na Grill. Yupi pierwszy w tym sezonie!

 

 

13:00 – 14:00

Spacerek, a właściwie jego początek. Cudowny słoneczny dzień.

 

 

15:00

Piwo na ochłodę.

 

 

16:00

Miejsce zbiórki zaraz obok naszego domku. Już czas zbierać się do znajomych.

 

 

17:00

Czekamy na taxi.

 

18:00

Droga nie była taka długa, ale pokonaliśmy ją 2 razy. Niektórzy z nas byli mega podekscytowani rozpoczęciem sezonu grillowego, że zapomnieli, aby zabierać WSZYSTKIE rzeczy ze sobą … 🙂

Na miejscu widok powalający ! A do tego mięsko już na ruszcie.

 

 

19:00

Nadeszła wiekopomna chwila…!! Kiełbaska time, najlepsza i najsmaczniejsza.

 

 

20:00 – 22:00

Oddałam się grillowaniu i zapomniałam o Bożym świecie…

23:00

Powrót do domku i lulanie.

 

Tak wyglądał wtorkowy dzień w Keswick bez deszczu. Sporo zdjęć. Mam nadzieję, że warto było wytrwać do końca. Dzięki .

Zachęcam Cię do wzięcia udziału w wyzwaniu. Naprawdę warto. Tak jak wspomniałam wcześniej, świetna alternatywa na czas wolny. Niby robisz to, co zwykle, a okazuje się, że jest magicznie. Podejrzewam, że ten post nabierze mocy za kilka miesięcy, lat.

Share:

Daria Pieczonka