Twoja opowieść rękodzielnicza – washka-atelier

Ostatnio wpadłam na interesujący pomysł. Na serię z Waszymi gościnnymi wpisami u mnie na blogu. Znaczna część moich Czytelniczek, czyli Wy macie do czynienia z rękodziełem lub/i DIY. Dlatego postanowiłam zaprosić Was do opowiedzenia historii związanej z początkami Waszej przygody z rękodziełem.
Serię rozpocznie Monika z Krakowa, którą poznałam na Instagramie 🙂 To moja rówieśniczka i prawie sąsiadka z Polski. Nie przedłużając zapraszam na opowieść Moniki 🙂
Twoja opowieść rękodzielnicza washka_atelier
Hej! Z tej strony Monika z instagramowego washka_atelier. Już od malucha lubiłam bazgrać sobie na papierze, a w szkole podstawowej plastyka była jednym z moich ulubionych przedmiotów.
Aż sama się dziwię, że za robienie tego co sprawia mi największą radość zabrałam się tak późno.
Po zdaniu matury zainteresowałam się (nie pamiętam czemu) kamieniami szlachetnymi. Zaczęłam grzebać w internecie na ten temat, aż trafiłam na sprzedawców koralików i półfabrykatów potrzebnych do wykonywania biżuterii. Jakiś czas się tym zajmowałam i tak z przerwami, aż do dziś.
Jednak nie jest to już moje główne zajęcie.
Następnie odkryłam decoupage i zafascynowałam się nim!
Później przyszła miłość do ręcznego wykonywania kartek okolicznościowych i zakładek do książek. Do dzisiaj pamiętam moją pierwszą kartkę, w której użyłam sentymentalnego, ususzonego kwiatka :). Później poznałam haft krzyżykowy.
Czasochłonne zajęcie, ale dające wspaniałe efekty.
Kiedy wyjechałam do Anglii miałam okazję kupić sobie bardzo dużo rzeczy, które w Polsce są zwyczajnie drogie. Tam, na zachodzie zaopatrzyłam się w podobrazia malarskie, farby, pędzle i wystartowałam z malowaniem obrazów. Przywiozłam stamtąd sporo różnych przydasi i czasem tęsknię za tą rozmaitością, wyborem i cenami :), które tam miałam…
Wróciłam do Polski i nadal próbuję nowych rzeczy – uszyłam swoje pierwsze poduszki i torbę. W głowie mam jeszcze mnóstwo pomysłów na to, czego chcę spróbować. Przechodząc przez te różne dziedziny rękodzieła z pewnością mogę powiedzieć, że malowanie jest rzeczą która sprawia, że mam motyle w brzuchu – kocham to uczucie kiedy biorę pędzel w dłoń i zostawiam nim pierwszy ślad farby na płótnie . Tak samo jestem szczęśliwa kiedy robię kartki na różne okazje.
Rękodzieło zajmuje sporo czasu, jednak kiedy jestem zadowolona ze swojej pracy, to satysfakcja którą czuję, jest tego czasu warta 🙂